Zawsze gdy zaczynam pisać nowy post – myślę o Was….niezmiennie od tylu już lat. Gdy bloguje się dla tylu tysięcy ludzi, tak długo i z takim zaangażowaniem – niemożliwym jest, by nie myśleć o swoich czytelnikach:). Tym bardziej, że trochę Was już jednak poznałam:) Świat blogowy bardzo się zmienił w ostatnich latach, w porównaniu do tego co było 10 lat wstecz. Obecny stan, styl i powód prowadzenia blogów jest czymś kosmicznie odległym od pierwszych blogowych, polskich wpisów. Czy gorszym, lepszym? Nie wiem – trudno mi to obiektywnie oceniać, bo do zmian jestem zawsze pozytywnie nastawiona, lubię je, sama często stosuję i nawet jeśli jakieś zmiany życiowe na początku są dla mnie niewygodne i tak znajduję szybko ich pozytywy. Dla mnie osobiście, blogowanie mimo ogromu pracy, który za każdym razem trzeba wykonać by pojawił się tu wpis okraszony zdjęciami – jest cały czas przyjemnością. Bo myślę o Was:) – robiąc zdjęcia, pisząc, zastanawiając się o czym chcielibyście porozmawiać, co mogłoby być dla Was interesujące. Blog to mój kolejny DOM, do którego zresztą właśnie swoich czytelników zapraszam. Dom, w którym ja sama się dobrze czuję i chciałabym, żeby i Wam było dobrze. Nie znajdziecie tu śmieci – bo w moich domach nie ma śmieci. Gdy dostaję propozycje/oferty reklamowe, patronatów, testów, rekomendacji, generalnie współprac – a jest tego bardzo, bardzo dużo, bo GC to jednak popularne miejsce w necie – zawsze najpierw myślę o moich czytelnikach…czy to będzie dla nich interesujące? Później ZAWSZE patrzę na jakość – rzeczy/content’u/miejsca/samej treści współpracy, na końcu zaś zostawiam sobie ostatni …najmniej ustępliwy etap do pokonania.Własne sumienie. „Czy TY Joasiu zgadzasz się w 100% z tym co piszesz? Czy CHCESZ polecić to drugiemu człowiekowi?… Czy CHCESZ zrobić to, czego oczekuje od Ciebie firma X czy Y?” Możecie być pewni, że na czółnie nigdy nie było i nie będzie współpracy, która byłaby dla mnie prywatnie – wątpliwa moralnie, czy produktów które nie są dobre. Tak bardzo silnie zaznaczam w każdym wpisie, że GREEN CANOE TO BLOG O JAKOŚCI – o wszystkim, co dobre. Bo tak właśnie jest. Można dyskutować o cenie, można dyskutować o estetyce – ale dla mnie, to jakość właśnie była i jest wytyczną przy dokonywanych wyborach – i to zarówno prywatnych jak i zawodowych. Nigdy dotąd nie pisałam Wam o tym, jak wiele propozycji współprac jest przeze mnie najzwyczajniej w świecie – odkładanych na bok, na tak zwane „nigdy”. Jak wielu firmom grzecznie, ale dość stanowczo:) odmawiamy promocji. A chyba powinniście o tym wiedzieć:) – o tym, że myślę o Was. I traktuję Was z dużym szacunkiem – bo nie zobaczycie na czółnowej stronie niczego, czego nie poleciłabym mojej mamie…Czy muszę wyjaśniać więcej? :)
I tu dochodzimy do takiego miejsca, które dla wielu blogerów jest rozwidleniem dróg. Rozchodzimy się w tym miejscu właśnie. Bo jak to w życiu – sporo ludzi zrobi wszystko lub prawie wszystko, by po prostu zarobić jakiekolwiek pieniądze. Bo już w założeniu blog ma być tylko i wyłącznie biznesem ( i nie wnikam z jakich powodów, bo ani na to nie mam ochoty, ani mnie to tak naprawdę nie interesuje, ani nie chcę nikogo oceniać gdyż nie uważam, że mam do tego prawo). Dalej – sporo blogerów będzie prowadziło swoje strony z nieustającą pasją i owszem czerpało ze swojej pracy profity, ale w bardzo dobrej energii, w zgodzie z własnym sumieniem i w poczuciu dumy, że wszystko co robi jest dobre i właściwe ( w jego oczywiście kanonie moralności). A będzie jeszcze grupa, da której zarabianie przy blogowaniu w ogóle nie jest istotne bo np. mają w duszy jakąś misję społeczną, lub pomaga im ono np. w walce z chorobą albo… twierdzą jedynie że nie jest istotne. Z drugiej strony, my blogerzy nie istniejemy bez czytelnika – czyli bez WAS:) Bo to Wy wybieracie sobie blogi, do których chętnie wpadacie. Jesteście na czółnie, na innych blogach czy vlogach. I chciałam dziś Wam zwrócić uwagę na jeden tylko, ale bardzo istotny aspekt….każdy z Was, ale dosłownie każdy – PO COŚ do nas przychodzi i czegoś od nas oczekuje. Nawet jeśli tego nie mówicie wyraźnie, lub wręcz traktujecie blogosferę z teoretycznym czy pobłażliwym przymrużeniem oka. Dzień w dzień setki tysięcy ludzi odwiedza różne blogi. Z bardzo różnych powodów. Wśród Was jest mnóstwo dobrych, fajnych ludzi- z którymi blogerzy „wymieniają się”: uśmiechem, dobrą energią, pozytywnym kontaktem, dobrym samopoczuciem – słowem sprawiamy nawzajem, że nasze dni stają się lepsze. Są również jedynie „biorcy”, przychodzący do bloga po informacje, po zdjęcia ( z naszej tylko strony zostało pobranych kilkadziesiąt tys. moich zdjęć), po inspiracje, po poradę, po potwierdzenie swojego wyboru – o tak, nawet nie zdajecie sobie sprawy z tego, jak wielu ludzi wiąże swój wybór np. sprzętu, mebli, farby, koloru, czy firmy usługowej – z naszymi opiniami:). Czasami, od „biorców” usłyszymy jakieś „dziękuję” choćby w postaci komentarza, częściej jednak nie. Jest jeszcze jedna grupa czytelników – „mili ciekawscy”:):):) Czyli ludzie, którzy wpadają do Ciebie, jak do znajomego – ” na kawkę”, żeby zobaczyć co słychać, co tam nowego, co ciekawego:) Albo robią to oficjalnie i się przywitają, albo są już mniej mili – robiąc to nieoficjalnie, przez dziurę od płotu :):):):) podglądają – myśląc, że są niewidzialni i rzucają na końcu zgniłe jajo… Udając, że przecież oni wcale nie potrzebują łazić po jakichś tam blogach…No i są jeszcze czytelnicy blogerzy – sami piszący blogi, ale czytający też innych autorów. W GREEN CANOE największy odsetek czytelników to osoby z zewnątrz – nie posiadające bloga. Czytacie nas najczęściej w pracy:) przy pierwszej kawie np., albo w domu, wieczorem przy relaksie. Jesteście zdecydowanie bardzo MILI, kulturalni i wyrozumiali:) Bardzo duża część z Was to nasi lojalni czytelnicy, kibicujący każdemu sukcesowi – za co bardzo, bardzo Wam dziękuję! Ale pojawiło się ostatnio również mnóstwo nowych i ciągle powracających Czółnowców – Jestem z Was wszystkich po ludzku BARDZO dumna:) I dziękuję za czas, który nam poświęcacie.
To dlatego mimo tylu lat, cały czas lubię dzielić się z Wami obrazami i odczuciami, obecnymi w moim życiu. Choćby dziś…Jest 8 rano. Wczoraj w nocy wróciłam z podróży, a dziś zrobiłam już poranny obchód ogrodu z kubkiem kawy w ręku. Spisałam w myślach to co MUSZĘ zrobić w tym tygodniu, co może poczekać, i gdzie powinnam pojechać. Co mam do załatwienia prywatnie, co koniecznie zawodowo…Lubię poniedziałki. Wiem, wiem, dla sporej ilości ludzi ten dzień oznacza ponowne wejście w kierat nielubianych prac. Ja swoją lubię i poniedziałek kojarzy mi się z otwarciem. Tak, z otwarciem – nowych możliwości, nowych projektów. Być może cały czas tkwi we mnie dziecięca ciekawość świata i tego „co będzie jutro” :) W każdym bądź razie – za oknem słońce, na niebie błękit jakiego dawno nie widziałam…cudownie zaczyna się ten nowy tydzień.
Jak to zwykle u nas w domu – jednocześnie trwa kilka prac. Co zrobimy w tym roku? Zbudujemy razem moi mili domek na drzewie:). Tak, tak – powiemy oczywiście, jak krok po kroku zrobić taki jak nasz. Ale i stworzymy duuuuuży stół ogrodowy, wyremontujemy przedpokój, dokończymy tarasy, wymienimy lampy w domu, przemalujemy chałupę wewnątrz i elewację na zewnątrz, poszalejemy ze zmianą tekstyliów, dokończymy część warzywną w ogrodzie – pojawią się w końcu ścieżki i brama, nawet część śmietnikową postanowiłam tak zaadoptować, by stała się wizualną częścią ogrodu a nie tylko „śmietnikiem” . Tak dużo rzeczy czeka na dokończenie, albo rozpoczęcie, na sfotografowanie, na opisanie – że tylko jeszcze muszę jakoś magicznie dobę rozciągnąć, by zdołać to wakacyjnie zrobić. W studio też twórczy stan – zaczynamy duży projekt, o którym za chwilę będę już mogła opowiedzieć:), trwają prace przy letnim wydaniu magazynu, a wszyscy nasi klienci chcą oczywiście byśmy robili wszystko na JUŻ:)….słowem – nic nowego:):)
Jak WASZE poniedziałki moi mili? Co sobie porabiacie? Jak rozpoczął Wam się nowy tydzień:)?Kawa wypita?
Uściski dla WSZYSTKICH poniedziałkowe !
Artykuł Dzień dobry :) i czym jest dla mnie blogowanie. pochodzi z serwisu GREEN CANOE.