No to zaczynamy:) Wiem, że czekałyście na ten „kobiecy” element w czółnowym dziale Lifestyle. Od miesięcy obiecywałam sobie, że z nim ruszę. I udało się. Przyznam Wam się zresztą, że z ogromną przyjemnością rozpoczynam ten nowy cykl, bo jest dość istotnym elementem mojego życia – mówiąc wprost, staram się o siebie bardzo dbać:). W STYLOWO – opowiem Wam o swojej szafie, a raczej jej zawartości, o kosmetykach, które są ze mną „od zawsze” lub dopiero od niedawna:) O zachwytach modowych, pielęgnacyjnych czy biżuteryjnych. Pochwalę moich ulubionych producentów ubrań z Polski – bo mamy ich naprawdę sporo, ale także pokażę Wam, które ubrania i marki zagraniczne cenię za jakość. Postaramy się także nagrywać dla Was dla tej serii również filmiki. A przy postach od razu podawać namiary na netowe sklepy z najtańszymi cenami – jeżeli je tylko znajdziemy w sieci. Zaczniemy od letniej kosmetyczki GREEN CANOE i moich HIT produktów do makijażu:) Tak często słyszę od Was ostatnio, że promiennie wyglądam – to zasługa miedzy innymi po prostu dobrych kosmetyków. Jakich?
Niektórych z nich używam od wielu lat i jestem im wierna – bo dla mojej cery są idealne. Jak się domyślacie – zawsze patrzę na JAKOŚĆ. I wbrew pozorom, nie zawsze wysoka cena kosmetyku jest jej gwarantem. Czasami kosmetyki tzw. klasy ekonomicznej, czyli w średnich cenach mają tak dobry skład i są na tyle skuteczne – że nie szukam żadnych innych ( np. tusz o którym opowiem). Ale często jednak za jakością stoi wysoka cena. Dziś opowiem Wam o tym, co noszę w letniej kosmetyczce makijażowej – czyli tej, którą mam zawsze przy sobie. ZACZYNAMY:)
Makijaż poranny zajmuje mi dosłownie kilka minut. I nie jest zbyt pracochłonny. Być może rozczaruję niektóre z Was – ale nie używam zbyt wielu produktów do makijażu. Dlaczego? Bo staram się na co dzień nie malować zbyt intensywnie. Zawsze jednak stosuję dobry podkład i kosmetyki potrzebne do tzw. rzeźbienia twarzy – czyli optycznego podkreślania jej walorów i niwelowania cech, których nie chcemy podkreślać. Bardzo często słyszę, nawet od makijażystek, komplementy w stylu: NATURALNIE wyglądasz. Właśnie dlatego – że wolę mniej kosmetyków nałożonych na twarz, ale za to rewelacyjnie działających. Jeśli chodzi o fluidy to wymienię 2, którymi jestem zachwycona ze względu na dobrą pigmentację ( są rewelacyjne dla cer naczynkowych – kryją cudownie wszelkie niedoskonałości, wyrównują koloryt cery.) Podkład jest dla mnie bardzo ważny – to w końcu produkt, który nakładamy bezpośrednio na skórę, dlatego nigdy w jego przypadku nie patrzyłam na niższą cenę jako pierwszy czynnik – a zawsze na 1ym miejscu zwracałam uwagę na skład. Po wielu poszukiwaniach i testach wybrałam produkty – które mnie zachwyciły.
Pierwszy z nich, to DOUBLE WEAR stay-in-place , Estee Lauder – i ja akurat używam koloru pure beige albo shell beige – w zależności od pory roku ( latem sięgam po shell beige, podkreślający ładnie opaleniznę). Jestem mu wierna już wiele lat – a tak dokładnie od dnia ślubu:), bo to właśnie wtedy został mi polecony przez wizażystkę. I choć mam w swoich kosmetycznych wyborach jeszcze inne fluidy – TEN JEST z nich NAJLEPSZY:) rewelacyjnie kryje, ładnie się rozprowadza – jest idealny np. na jakieś imprezy, bo utrzymuje się wiele, wiele godzin. To mój nr 1!
Od razu podaję Wam najtańsze miejsca w sieci, gdzie możecie go kupić:
Albo, jeżeli wolicie kompaktową formę, możecie wybrać Double Wear właśnie w takiej wersji. Czasami – np. w trakcie nagrań do filmów, wolę mieć pod ręką właśnie kompaktowy fluid – jest szybszy w użyciu. Można bezproblemowo poprawić makijaż. Na wszelkich uroczystościach – również używam tej wersji. Szybko i bezproblemowo można wyjąć go z torebki i jednym ruchem niepostrzeżenie coś poprawić:) Jestem ciekawa czy Wy też lubicie kompaktowe wersje swoich ulubionych fluidów i czy tak, jak ja – macie je obie:)
W necie znajdziecie ją tu:
Jest jeszcze jeden fluid, który świetnie wyrównuje koloryt skóry i bardzo dobrze kryje – bez obciążania dla skóry i efektu tzw ” maski”. Odkryłam go dość niedawno a mowa o MAC Studio Waterweight. I znów – świetna jakość, rewelacyjne działanie. Ja akurat używam konkretnie fluidu NC25 ( pigment jest w tonacji żółtawej, tak by zniwelować naczynkowe niedoskonałości – jest świetny dla blondynek o niezbyt ciemnej karnacji) O ile Double Wear Estee Lauder używam raczej przy wyjściu na jakieś uroczystości czy do nagrań – to już ten MAC’owy fluid służy mi na co dzień. Kompleks Moisture-Fusion, jaki znajdziemy w tym podkładzie – nawilża skórę, która dzięki temu nie jest przesuszona. Dla mnie – rewelacyjny produkt. No i jeszcze jeden genialny hit od MAC – czyli najlepszy korektor ever:):) A tak już bez żartów – to jedyny korektor, jaki znalazłam na rynku przez 15 lat, który nie dość, że naprawdę dokładnie przykrywa wszelkie plamki, naczynka itd. – TO NIE WIDAĆ GO. Tzn. nie znajdziecie go w zmarszczkach, nie tworzy jakichś dziwnych plam – słowem CUDO :) MAC PRO LONGWEAR CONCEALER, to moje największe odkrycie kosmetyczne ostatnich lat, jeśli chodzi o makijaż – używam także NC25. Gdybyście chciały kupić je przez net, to tu są:
Fluid
Korektor
No dobrze, mamy już podkłady, których używam – czas na OCZY :) Czyli tusze do rzęs. A tych wypróbowałam już tyle, że mogłabym chyba uchodzić za najbardziej aktywnego testera w okolicy. Lubię mieć ładnie podkreślone rzęsy – wziąwszy pod uwagę fakt, że raczej nie maluję powiek, szukałam tuszu idealnego. Tusz i kreska na oku – to bowiem moje główne, a właściwie to często jedyne działania wokół oka, jeśli chodzi o makijaż. Jeżeli cienie – to bardzo delikatnie. Ale zaczynamy od zrobienia kreski:) Nie wiem czy zauważyłyście, ale często mam na powiece właśnie delikatną idealnie narysowaną kreskę. Moje przyjaciółki bardzo często mnie pytały – jak to robię, że jest tak ładnie narysowana? No to zdradzam i Wam mój sekret. A nazywa się on Lancome Grandiôse Liner i ZAWSZE jest w mojej kosmetyczce. Co w nim takiego wyjątkowego? Spójrzcie:
Po1. uchwyt, jeżeli tylko chcemy może się jakby złamać pod kątem – to bardzo ułatwia narysowanie kreski – taki płynny ruch wychodzi i wszystko dokładnie widać w trakcie nakładania. Po2. Kreska jest CZARNA a nie jakaś wyblakła i wystarczy namalować ją raz – nie trzeba poprawiać. Po 3. Zastyga -tworząc pewnego rodzaju filtr – nie rozmazuje się, nie schodzi – nawet po kilku godzinach. Po4. BARDZO, ale to bardzo łatwo się ją nakłada, bardzo cieniutkie zakończenie mazaka pozwala na idealne nałożenie kreski – bez poprawek, rozmazywania itd. Jestem pewna, że tak jak ja – jeżeli raz użyjecie tego linera, nie będziecie chciały już wrócić do żadnego innego:)
Mamy kreskę, no to możemy już pomalować rzęsy. Używam od lat 2 rodzajów tuszy. Jeden, kultowy już chyba dla wielu dziewczyn:), pogrubiający pięknie rzęsy – i co ważne – odpowiedni dla wrażliwców i osób noszących soczewki kontaktowe tusz HELENA RUBINSTEIN Lash Queen Feline Blacks. Mój hit od wielu lat. I choć nie jest to tusz klasy ekonomicznej:) to jednak jest po prostu wart swojej ceny. Drugi, który na pewno znajdziecie w mojej kosmetyczce to tusz MAX FACTOR 2000 calories. W zdecydowanie niższej cenie i także dobrze pogrubiający rzęsy. Obu tych tuszy używam od lat – nie podrażniają mi oka, co jest akurat dla mnie dość istotną kwestią – przy długogodzinnej pracy przy komputerze to ważne by tusz nie stanowił dodatkowego obciążenia dla oka Jeżeli miałabym wybrać TYLKO jeden -to sięgnęłabym po Helenę i Queen Feline:), ale 2000 calories to też bardzo dobra opcja, jak na tak korzystną cenę.
Tu znajdziecie Queen Feline Blacks:
A tu 2000 Calories:
W kolejnym poście z serii STYLOWO, podzielę się z Wami moimi sposobami – na dbanie o siebie w aspekcie kremów/odżywek/maseczek – które stosuję na twarz i ciało właśnie latem.
Czy któraś z moich czytelniczek używa takich samych produktów makijażowych, jak te moje z letniej kosmetyczki? :)
Artykuł STYLOWO – moje lato/kosmetyczka-makijaże. pochodzi z serwisu GREEN CANOE.