Całą rodziną weszliśmy w nowy etap życia. Nasz syn został pierwszoklasistą, a my - rodzice, zaczynamy ponownie swoją przygodę ze szkołą. I mam nadzieje, że jakoś sobie poradzimy - bo o synka raczej się nie obawiam:).
Gdy wspominam z sentymentem swoją edukację wczesnoszkolną i obskurną szkołę pomalowaną w odcieniach...musztardy:), dochodzę do wniosku że od dzieciństwa miałam niesamowite szczęście DO LUDZI - tak, do ludzi:) Nauczyciele, którzy wtedy opiekowali się moją klasą, obudzili w nas ciekawość świata, zaś dziecięcą radość i energię przekuli w pozytywne podejście do nauki. Marzy mi się, by właśnie takich "belfrów" spotkał na swojej drodze nasz syn. I żeby ze swojej szkoły miał tak cudowne wspomnienia, jak ja ze swojej.
Jeśli ktoś z moich czytelników swoje dzieciństwo przeżywał w latach 80tych, wie doskonale, jak wyglądały wtedy nasze pokoiki. Królowały meblościanki ( młodszym czytelnikom wyjaśniam, że były to twory zajmujące caaałą ścianę w pokoju mieszczące w sobie funkcję: szafy na ubrania, łóżka, szafeczek i biurka) W mojej meblościance nawet łóżko można było schować w ścianę:) Współczesne dziecięce pokoje wyglądają...nieco inaczej, prawda:)? W najbliższym wydaniu jesiennego magazynu, pokażemy Wam fajne propozycje z dziecięcych przestrzeni. Leon, jako szkolniak dostał nowy, większy pokój, postaram się w najbliższym czasie pokazać jakie zastosowaliśmy w nim rozwiązania, które mają ułatwić mu pogodzenie zabawy z nauką - wypatrujcie posta. Ale dziś chciałabym podążyć w trochę inną stronę. Kulinarną mianowicie, to w końcu bardzo ważna część naszego magazynu i rejsów czółnem.

W sklepikach szkolnych nie można już sprzedawać chipsów i innych wynalazków - które nigdy nie powinny się tam tak naprawdę znaleźć. W końcu:)! Ale wracając wczoraj rano do domu, po odwiezieniu synka na pierwsze w jego życiu lekcje:), zastanawiałam się, na ile w rzeczywistości zmieni to sposób żywieniowy naszych dzieci. Bo jeśli nie kupią czipsów i batona w sklepiku szkolnym, to przecież zaraz za rogiem jest sklep spożywczy - a tam wszystkiego "złego" pod dostatkiem. Jeśli w domu, od najmłodszych lat, nasze dzieci nie zostaną przez nas nakarmione dobrymi nawykami żywieniowymi - to co pomoże zniesienie sprzedaży chipsów w sklepikach szkolnych? Równie dobrze, rodzic może mu baton czy małe chipsy włożyć do tornistra - bo już "zbuntowani" się odgrażają. Niby mamy ogromną świadomość społeczną, że "jesteśmy tym co jemy". Niby wiemy jak niekorzystny wpływ na zdrowie ma żywność modyfikowana i słodycze oraz, że syrop glukozowo fruktozowy stosowany powszechnie w sokach - to pierwszy krok np. do raka. Tylko czy na pewno ta wiedza przebija się w działanie?
Nie wiem czy mieliście świadomość, że nadwaga i otyłość w polskich szkołach podstawowych dotyczą - 22% chłopców i 18% dziewczynek ( dane były zbierane od 2007 do 2010 r). I z roku na rok te procenty niestety rosną. Jemy w domach coraz mniej warzyw, nasze posiłki są coraz bardziej przetwarzane i coraz mniej ludzi w ogóle zwraca uwagę na to, co ma w lodówce, bo zakupy robi na szybko, po pracy, w hipermarketach. A tym samym - nasze dzieci niestety jedzą coraz bardziej dziwne rzeczy ...
Świetną pracę edukacyjną robi w tym temacie fundacja SZKOŁA NA WIDELCU z Grzesiem Łopanowskim na czele. Organizują między innymi szkolenia, konferencje - dla dyrektorów szkół, intendentek, nauczycieli, rodziców - o tym co to znaczy prawidłowe żywienie, i jak można je wprowadzić w szkolne życie. Zobaczcie sobie TU jest cała rozpiska, może będą w Waszej okolicy?
Kibicuję im od początku działalności i namawiam do powszechnego pochylenia nad tematem. Bo być może nie zdajemy sobie z tego sprawy - ale jako rodzice mamy ogromny, jak nie najważniejszy wpływ na to, czy nasze dzieci będą zdrowymi dorosłymi. Nie każdy z nas ma domy z ogrodami, nie każdy zakłada własne warzywniki, ale każdy może poświęcić trochę czasu i zmienić nawyki we własnym domu. To naprawdę nie jest aż takie trudne, jak nam się wydaje.

Jestem ciekawa jak Wy, moi zieloni czytelnicy radzicie sobie z tematem? Jakie macie poglądy? Jak karmicie swoje rodziny? Udaje Wam się mimo zabiegania codziennego, powalczyć z bylejakością i zdrowo karmić swoich bliskich? Co według Was oznacza ZDROWO?
p.s. dla mam szkolniaków: jeśli nie macie pomysłów na drugie śniadania do szkoły, podsyłam Wam stronkę, która jest moją ściągą:) Propozycje podzielone na miesiące a produkty dobrane sezonowo.
O proszę: ŚNIADANIA NA WYNOS.
O proszę: ŚNIADANIA NA WYNOS.
Pozdrowienia od świeżo upieczonej mamy szkolniaka:) I SMACZNEGO zdrowego życia dla wszystkich uczniów!