Odkąd prowadzę bloga, moje kontakty z ludźmi uległy magicznemu „rozciągnięciu”. Zawsze byłam dość aktywną i towarzyską osobą, zawsze miałam dużo znajomych, ale to co się zadziało w ostatnich 3 latach chociażby pod względem ilości poznanych osób i kontaktów z nimi, zwłaszcza zawodowych, ale nie tylko – przerosło wszystkie moje wszelkie wyobrażenia o tym, jak interaktywnie i czynnie można żyć. I jak inaczej wygląda życie zawodowe, gdy prowadzisz własną działalność gospodarczą i jeszcze do tego np. zatrudniasz ludzi – w stosunku do tego, gdy na etatowych managerskich szpileczkach zarządzałaś własnym zespołem. Prowadzenie własnej firmy to ROLLERCOASTER:) Po kilku latach już wiem – że etat był puchatą milusią pierzynką:)
Moje telefony (o tak – to nie jest jeden numer:) dzwonią NON STOP. Bywają dni, że pierwszy odbieram o 7.30 – i np. do 15.00 sekunda po sekundzie rozmawiam, rozmawiam, rozmawiam – i nie są to prywatne pogaduszki. Współpracownicy nie mogą się do mnie dodzwonić nawet przez kilka godz. – wiem,wiem uśmiechacie się teraz z przekąsem, prawda?:) Co kilka tyg. muszę też zmieniać dzwonki – bo ich ciągły, powtarzalny dźwięk wywoływał już nerwa, którego nie da się wciągnąć pod żadną kategorię. Bardzo, ale to bardzo dużo pracuję…bliscy mówią, że za dużo. Ale nie potrafię, albo inaczej – nie chcę zapanować nad tym chorobliwym stanem perfekcjonizmu, który nie pozwala mi zostawić czegoś w połowie, czy zrobić daną czynność na pół gwizdka. Jeżeli nie załatwiam spraw w biurze, to jestem na planie. Albo na spotkaniu. I tak na okrągło. CO JEST DLA CIEBIE WAŻNE? pytam sama siebie co jakiś czas przed lustrem. I sprawdzam czy ciągle pamiętam. Ucinam wtedy choćby wszystkie telefoniczne zawodowe rozmowy, które powolutku, cichaczem przeniosły się w godziny wieczorne. Bo bywało, że się przenosiły, zabierając CZAS, który powinien być bezdyskusyjnie przeznaczony dla rodziny.
Czy to wszystko brzmi strasznie? Po co Wam to wszystko piszę? Dla rozrywki? O nie:). W końcu to blog o JAKOŚCI – więc cały ten wstęp dał nam jedynie bazę, która mam nadzieję, nakreśliła Wam mój „codziennik”. Oraz to, jak być może wyobrażenie czytelników o codzienności twórcy bloga/strony/vloga może mijać się z rzeczywistością. Tak kochani – nie spędzam dni snując się niczym nimfa po ogrodzie czy na hamakowym bujanku:). Nie upajam się codziennie po 12 godzin widokiem kwiatów i spacerkami po lesie. Nie siedzę rozanielona w domu. Choć założę się, że bardzo dużo z Was mogło tak przypuszczać. Ale co ma do tego nasza JAKOŚĆ ? Dużo. Wyprowadzając się na wieś miałam idylliczną wizję sielankowego życia, spacerów porannych z romantyczną rosą w tle, domu tworzonego z ukochanym, wypełnionego dziecięcym śmiechem, z psem dużym jak krówka i kotami co lubią jak je się myzia. Mam to:) Nie przewidziałam owszem wszystkich innych upierdliwych sytuacji związanych z brakiem prądu, zaspami i innymi wieloma zaskoczeniami, o których nie wiedziałam, dopóki się tu nie zadziały. No ale ok – wzięliśmy je z dobrodziejstwem inwentarza. Pojawiła się jednak, i to bardzo szybko od momentu naszego zamieszkania w wiejskiej sielance moja wewnętrzna realna potrzeba… PRACY. Tak, pracy. Gdy nie pracuję, jestem po prostu nieszczęśliwa. Odkryłam to dość szybko. O wiele dłużej zajęło mi pogodzenie się z tym, że nie potrafię leżeć i pachnieć – choćbym mogła i choćbym nie wiem jak się starała. A starałam się:) Prawda jest taka, że lubię pracować. I że praca JEST DLA MNIE WAŻNA. Ludzie widzą małą blondynkę z kwiatkami w tle…ale ja noszę w duszy walecznego rycerza i pracoholika jednocześnie:)
W tym momencie dochodzimy do naszej JAKOŚCI. Bo o ile jest nam łatwo rozmawiać o niej i jakoś klasyfikować, gdy mowa o konkretnych fizycznych produktach lub usługach, dysputa o cenach czy zastosowanych materiałach, to już trudniej mówić o jakości, gdy nie można namacalnie nazwać i kategoryzować jej składowych. Bo jak ocenić jakość życia? Skoro dla każdego z nas ma ona inne znaczenie. Kobieta, która finansowo żyje na utrzymaniu męża – uśmiechnięta, szczęśliwa „leży i pachnie” i DOBRZE się z tym czuje – na takie pracusie jak ja popatrzy z litością. Ja znam tak żyjące dziewczyny, BA! – lubimy się:) – i za każdym razem nie udaje mi się przekonać ich, że ja też jestem szczęśliwa:)… Jestem tego pewna, że mi nie wierzą:). Znam też ludzi, którzy przenieśli się na wieś – jak my, ale żyją baaaaardzo slow. Uprawiają coś tam, coś tam hodują, rozwój zawodowy nie jest dla nich istotny, chcą po prostu sobie żyć spokojnie. Owo powolne tempo JEST DLA NICH WAŻNE. Znam też takie osoby, dla których tylko miasto i dostępność wszystkich jego atrybutów dosłownie na wyciągniecie ręki – jest jedyną opcją braną pod uwagę. Dom? Ogród, przyroda? BRRRRRR -fuj:) I jak myślicie, czy JAKOŚĆ życia wszystkich wymienionych jest taka sama? I oznacza to samo?
Zobaczyłam dosłownie kilka dni temu wpis na jednej z grup facebook’owych dotyczący tego czy lepiej mieszka się w domu, czy w mieszkaniu. Matko z córką – co tam się zadziało, jak szybko narodził się nasz jakże charakterystyczny narodowy MUS przekonywania jedni drugich co jest lepsze i jak Ci drudzy nie mają racji. INSZA INSZOŚĆ a racja moja jest bardziej MOJSZA od TWOJSZEJ :) Nie trudno się domyśleć, że zrobiło się niemiło. Szybko zamknęłam stronę, ale od razu pojawiło się w głowie pytanie o jakość właśnie, choćby w aspekcie wyboru przestrzeni czy miejsca lub sposobu do życia Co rozumiemy przez dobrą jakość życia? I czy mamy prawo przekonywać drugiego człowieka, że jego wybory czy potrzeby są złe? niewłaściwe? że nie wie co traci? Że musi być głupi skoro….itd…
Dziś to WAS chciałabym spytać – co dobra jakość życia oznacza dla Ciebie? Opowiesz mi jak żyjesz? Inaczej – jak lubisz żyć? CO JEST DLA CIEBIE WAŻNE? Kto czyta Green Canoe? Są tu pracusie?, albo nawet pracoholicy:) którzy lubią to, co robią? Są „matki polki” kochające swój dom i bycie gospodynią domową? Są pachnące nimfy?:):) Podróżnicy? A może jesteś właśnie na zakręcie życiowym i coś zmieniasz w swoim życiu?
Zazwyczaj to ja tu do Was piszę i nie wiem nawet kim jesteście i jak chcecie żyć?
Dziś czekam więc na Wasze opowieści.
Artykuł Co jest dla Ciebie WAŻNE? pochodzi z serwisu GREEN CANOE.