Wiecie już, że bardzo dużo podróżuję nagrywając nasze odcinki, spotykając się z Klientami czy także prywatnie. Spotykam w związku z tym tak wiele osób, zawieram tyle nowych znajomości i zaznaję tak wiele emocji – że starczyłoby tego wszystkiego na obdarowanie kilku ludzi:):) Moja bliska znajoma śmiała się wczoraj, że kilometry które ja pokonuję w 3 tygodnie – ona robi w rok. A tak na serio – dotarło do mnie ostatnio, że tak intensywne zmiany miejsc, w którym bywam i poznawanie tylu nowych osób wzbogaciło mnie niebywale. Po pierwsze wszyscy ludzie, u których nagrywaliśmy okazali się cudowni! Do tego stopnia ich polubiłam, że rodzi się w mojej głowie plan, by poznali siebie nawzajem. Być może uda się zorganizować jakiś zlot wszystkich bohaterów naszych odcinków:) ? Jestem przekonana, że w jednej chwili polubiliby się…tak po ludzku, zwyczajnie. Po drugie – upewniłam się, że szczęście ma tak wiele imion jak wielu jego nosicieli:) Fruwało w tych domach tak często, namacalnie wręcz wyczuwalne, że aż miło było je osobiście odczuwać. Po trzecie w końcu…jakkolwiek infantylnie to zabrzmi – w Polsce mieszka dużo fajnych ludzi!
Od długiego czasu pracuję nad swoją rodziną – nad sobą, nad moimi bliskimi. Uczę siebie i chłopaków zauważać dobre rzeczy, które nam się przydarzają. Nie oglądam telewizji od wielu lat – głównie dlatego, że ilość tylko złych informacji, która w niej jest podawana mnie przytłaczała. Nie chcę tego słuchać. Nie chcę żyć w przekonaniu, że świat jest tylko zły, że ludzie są tylko podli i z każdego kąta czyha niebezpieczeństwo. BO TO NIEPRAWDA. To, jak postrzegamy swoje środowisko i ludzi jakich przyjdzie nam w życiu spotkać, ma bardzo duży wpływ na nasze ogóle samopoczucie. Jeżeli ciągle spodziewasz się jakiegoś ataku, oszustwa, nieprzyjemności, brzydoty i zła – to ciągniesz to do siebie mentalnie i po jakimś czasie nic innego już nie zauważasz wokół. Owszem, świat nie jest watą cukrową a ludzie nie są jedynie landrynkami – ale jednak jest wokół nas tyle dobra, tyle piękna, tyle szlachetności i to zarówno w naszym otoczeniu jak i w nas samych, że nie zauważanie tego jest OGROMNĄ krzywdą, jaka sami sobie robimy.
Byłam dziś na spacerze z moją córeczką chrzestną i jej mamą. Piękny dzień, piękny park, 2 bliskie mi dziewczyny na wyciagnięcie dłoni. Mała wtulona w ciocię…głaskanie drzew, luźna rozmowa. Błogość. Kidy piszę Wam tak często o celebrowaniu codzienności, to właśnie mam na myśli takie chwile. ZAWSZE wtedy sobie przypominam, iż jestem wybrańcem: bo kocham i jestem kochana, mam oczy – mogę oglądać piękno tego świata, mam uszy – mogę słyszeć jego muzykę, mam czucie w każdej kończynie i w sercu – mogę CZUĆ owo TU i TERAZ.
I wiem już, że jest nas więcej – wybrańców. Tych wszystkich ludzi, którzy doceniają swoje życie i cieszą się na kontakt z drugim człowiekiem.
Życzę Wam moi mili – cudownych niedziel:)
Artykuł MYŚLĘ ŻE…jest nas dużo. pochodzi z serwisu GREEN CANOE.