Szybkość przepływu informacji to dziś BROŃ nie do przecenienia. Anonimowy wpis może doprowadzić do łez. Informacja zaś może kogoś w kilka godzin wywindować w górę i w jeszcze krótszym czasie złamać mu życie. Media społecznościowe – sieć, którą omotani jesteśmy już chyba wszyscy, działa w tym zakresie niezawodnie. Informacja roznosi się niczym najbardziej niebezpieczny wirus – szybko, skutecznie i bezpowrotnie. Krótka notka, nie ważne czy do końca prawdziwa czy nie. Któż to będzie sprawdzał? Im dłużej zawodowo funkcjonuję w internecie, tym bardziej odczuwam jak ogromną siłę rażenia ma puszczone w nim SŁOWO. Wiecie dlaczego uruchomiłam piątkowe „DO KAWY” ? – gdzie polecamy : autorów, miejsca, akcje, filmy, książki, inne strony? Bo nie ma we mnie zgody na coraz częstsze publiczne wyciąganie czyichś błędów, pomyłek i mówienie ŹLE o innych ludziach. Nie chcę w tym uczestniczyć, nie chcę czytać durnych plotek, anonimowych oszczerstw, patrzeć na linczowanie tych, którym podwinęła się noga, albo tych którzy na chwilę upadli – nawet z własnej winy – bo zdarzyć się w to końcu może każdemu z nas. Mając własną redakcję, mając tylu wspaniałych współpracowników i czytelników – chcę CHWALIĆ. Chcę mówić o tym co dobre, przedstawiać Wam innych ludzi, chwalić ich osiągnięcia. Bo sama wiem, jak bardzo trzeba się starać, jak ciężko pracować by osiągnąć sukces.
A Ci którzy pracują ciężko, którzy nie patrząc na opinie innych mozolnie robią „swoje”, którzy nie poddają się choć czasami wszystko by wskazywało na to, że powinni – wzbudzają najwięcej złych emocji. DLACZEGO? Odpowiedzcie sobie już sami na to pytanie…Nie lubimy lepszych od nas, prawda? Nie lubimy patrzeć na czyjeś sukcesy – bo nie nauczono nas, że my również możemy sięgać po swoje. Nie nauczono nas, że sukces drugiego człowieka to powód do DUMY i radości. Bo skoro ten ktoś obok nas tyle osiągnął, udało mu się – to czemu niby….ja nie mogłabym sięgać i walczyć o swoje marzenia?. Ale my tak nie myślimy….zazwyczaj najpierw czujemy zazdrość, zaraz potem poczucie krzywdy a potem już agresję, złość – bo skoro ów człowiek obok tak dużo osiągnął/ęła…to znaczy że na pewno –
A. oszukuje!
B. nie zasługuje na to!
C. tak w ogóle to jest gruba’y/chuda’y/brzydka’i/głupia’y/piegowata’y i .. NO naprawdę nie zasługuje na to! i w końcu:
D. JA zrobił/a/bym to lepiej, lepiej się do tego nadaję, a co to niby za sztuka, gdyby tylko ktoś dał mi szansę….itd.
Anonimowy, podły komentarz zostawiony na forach, na blogach, na kontach YouTube, opływający jadem, zajmuje dokładnie tyle samo czasu co napisanie tylu samych dobrych słów. Spójrzcie jednak jak wielu ludzi NIGDY nie napisze drugiemu człowiekowi nic dobrego, ale codziennie do różnych osób niczym z karabinu – strzelają słowami pełnymi pogardy i ataku. Tak sobie ostatnio myślałam….jaki musi być w środku człowiek karmiony zawiścią? Zazdrością? Nienawiścią? Jaki ma plan na siebie? Na swoje życie? Myślicie, że te wszystkie obrzydliwe komentarze piszą jakieś potwory? Nie…Najczęściej to jest nasza sąsiadka, albo ładna dziewczyna którą mijamy, szwagier, kuzyn, koleżanka z pracy itd…Zdziwilibyście się do czego zdolni jesteśmy mając ułudę anonimowości internetowej. UŁUDĘ powtarzam, bo nikt, ale dosłownie nikt nie jest anonimowy w necie. W internecie łatwiej jest coś wykrzyczeć komuś „w twarz” zwłaszcza pod przykrywką owej teoretycznej anonimowości czyli wymyślonego nick’a – aniżeli przyszłoby nam to zrobić w rzeczywistym kontakcie z tą drugą osobą. W internecie łatwiej obrzucić człowieka obelgami, upokorzyć, albo zarzucić mu czyny, których nie zrobił, oszkalować przed innymi ludźmi. W Internecie łatwiej plunąć na kogoś – tylko dla przyjemności zobaczenia jak cierpi, albo „podniesienia” własnego ego….i to nie są Ci ONI. Ci hejterzy, trolle itd…To żadni ONI moi mili – to MY, to MY to robimy. MY – LUDZIE. My to sobie robimy. Upokarzamy innych ludzi – bo wydaje nam się, że tak można. NIE MOŻNA!!!
Uczę się bycia dobrą. Codziennie. Dzień w dzień walczę ze swoimi emocjami, które niekoniecznie powinnam czuć:) TAK, NIE JESTEM ŚWIĘTA I IDEALNA. I mylę się – nawet w ocenie drugiego człowieka. Bo świat tak zaiwania a ludzie wysyłają tak mylne sygnały – że nie trudno się pomylić. Przepraszam więc potem. I uczę się PODZIWIAĆ. Np. innych blogerów – bo to moje środowisko twórcze, które potrafi zadziwić, zachwycić i zainspirować, moich bliskich – bo ich osiągnięcia najłatwiej nam pominąć uznając za coś oczywistego, moich czytelników – za mądrość lub wprost wypowiedziane obawy, którymi się tu ze mną dzielicie, moich współpracowników i osoby pracujące w firmach, z którymi jestem powiązana choćby poprzez pracę w GREEN CANOE. Podziwiam Was wszystkich! Za Wasze sukcesy, za rozwój, za dobre słowo które Wy dajecie innym, za świetną współpracę która za Waszą sprawą się tu toczy. Podziwiam Cię drugi człowieku:) BARDZO. To Twoje sukcesy, są dla mnie inspiracją.
A teraz piszę do Ciebie. I wiesz dobrze, że mówię o Tobie. Jeżeli następnym razem patrząc na moją stronę, mój kolejny projekt, kolejną współpracę lub sukces, który osiągnęłam poczujesz ZŁOŚĆ, albo ZAWIŚĆ – wyrzuć ją szybko z serca! Wyrzuć, wypluń, wyszarp ze swoich myśli. I spróbuj w myślach pogratulować mi, tak – zrób dokładnie to co piszę, wyślij w myślach do mnie: Asia, szacun!. Albo komuś w stosunku do kogo poczułaś/eś te złe emocje. Pomyśl – skoro mnie się coś udaje – TOBIE TAKŻE MOŻE. Jeśli nie w blogowaniu, to w innej dziedzinie. I gwarantuję Ci – walka ze swoimi niskimi emocjami i WYGRYWANIE daje takiego kopa, jakiego mało co potrafi dać. JA JUZ TO WIEM:) wiem to od dawna:) Bo na tej walce właśnie zbudowałam własną siłę. Na wygrywaniu. Walka z własnymi słabościami, z owym czarnym kolorem – który umówmy się…każdy z nas nosi w duszy może stać się motorem dla naszych marzeń. I wierzę w to bardzo mocno, że to, jaki procent owego czarnego koloru SAMI pozostawimy sobie na „jutro” – będzie bardzo rzutować na całe nasze życie. Przecież doskonale wiecie, że to jacy jesteśmy, jak żyjemy, co robimy jest niczym więcej jak sumą naszych WYBORÓW.
Przez ostatnie trzy lata niejaki Jon Ronson przemierzył cały świat. Po co? By spotkać się z ludźmi, którzy zostali publicznie napiętnowani, zawstydzeni, wyrzuceni z kręgu tych „dobrych”. Ludzie tacy jak my. Z tą jedną małą różnicą, że np. opublikowali w mediach społecznościowych niewybredny żart, czy powiedzieli coś niepopularnego. Wystarczyło by ktoś to wyłapał – i ruszała LAWINA. Lawina innych internetowych ludzi, którzy rzucali się na tę osobę ślepo plując, bijąc, wyszydzając – słowem. Bo w internecie wszystko można prawda? Dzięki internetowi właśnie publiczne szkalowanie, wyszydzanie, atakowanie GRUPĄ – na jednego….przeżywa dziś rozkwit. Przerażona jestem tym, jak bardzo nie akceptujemy choćby INNOŚCI, tego że ktoś myśli inaczej, że ma inne zdanie, że uzurpujemy sobie prawo do moralności tłumu, oceny tłumu, tłumnego mówienia tego co jest niby piękne, dobre itd. Przerażają mnie tworzone np. na instagramie „grupy” w szufladkach, które mają na celu tylko i wyłącznie mówienie źle o jednym z instagramowiczów/czek. I pojąc nie mogę, że coraz częściej obojętniejemy na to zło, które widzimy, które staje się powoli codziennością. Naprawdę chcemy się na taką wirtualną rzeczywistość godzić? Naprawdę?
Jan Ronson napisał książkę po tej podróży o znamiennym tytule „WSTYDŹ SIĘ”. Sięgnijcie po nią…choćby po to, by nie zapominać JAK chcemy żyć, JACY chcemy być i że ta dobra część w nas – powinna zwyciężać codziennie. CODZIENNIE. W internecie również. Bo czy nam się to podoba czy nie – wirtualna przestrzeń po prostu jest częścią naszego życia.
Artykuł MYŚLĘ ŻE – tak łatwo jest zniszczyć, tak trudno zbudować. pochodzi z serwisu GREEN CANOE.