Przedświąteczny czas zaczyna się dla mnie w innym terminie niż dla Was. Dlaczego? Co roku, już w październiku, jak nie we wrześniu organizowane są sesje zdjęciowe – i w anturażu igliwia, bombek, światełek i innych akcesoriów związanych ze świętami spędzam tydzień za tygodniem. I nawet gdy były to zdjęcia wnętrzarskie wyjazdowe ( najwcześniej robiłam sesję Bożonarodzeniową w lipcu) to i tak w różnym stopniu przywoływały mi atmosferę Świąt w takim czasie, który nijak ze świętami nie powinien być nawet kojarzony. Przedświąteczny czas na tyle mi się więc terminowo rozwleka, że tak naprawdę gdy przychodzą same Święta jestem już „ponatychana” ich atmosferą na wskroś:)
Zdążyłam się już do takiego stanu rzeczy przyzwyczaić, choć przyznaję, bywały lata – że czułam wewnętrzny bunt. Że coś jest mi zabierane, że praca obdziera mi zimę ze świątecznej magii. Aż pewnego roku poczułam, że samo określenie „magia świąt” nie ma nic wspólnego z dekoracjami, z zasadnością ich wywieszania, nawet z tym, że robimy to dużo wcześniej czy później. Jeżeli nie znajdziemy w tym okresie dla siebie nawzajem CZASU ( po to by pobyć ze sobą, poprzytulać się, zaplanować jaki karp w tym roku i czy znów organizujemy Święta u nas) to żadne trzymanie się zasadności czasowych dekoracji, żadne najpiękniejsze nawet ozdoby nie sprawią iż poczujemy się wyjątkowo.
To EMOCJE budują Święta. I ludzie, którzy je czują, którzy je czarują. To dlatego większość z nas marzy wręcz o Świętach z ogromem ludzi w domu, z rodziną liczną przy stole, z rozmowami, wybuchami śmiechu, z latającymi w kółko dzieciakami po domu. To o LUDZIACH myślimy w Święta, nie o dekoracjach. Te, są dopiero miłym dodatkiem:)
Ci, którzy śledzą nasz INSTAGRAM, wiedzą już, że po kilku latach świątecznego ozdabiania domu w bieli, wróciłam w tym roku do tradycyjnej kolorystyki…Symboliczny to powrót i zaskakujący dla mnie samej. Wiecie o czym pomyślałam, ubierając dom w czerwono zielone kraty? O tym, że w każdym z nas, gdzieś głęboko drzemią tęsknoty za tym co było – za tym, z czego wyszliśmy, za domem rodzinnym, za poczuciem bezpieczeństwa które mogliśmy czuć jako dzieci, za fundamentem, który nosimy w sercu ale często o nim nie pamiętamy. O tym również, że to co tradycyjne, znane, proste – jest DOBRE. I że fajnie jest mieć w swoim życiu wartości, wzorce, wspomnienia – do których zawsze można wrócić. Tak, jak ja do tradycyjnych krat i czerwieni.
Przedświąteczny czas, jak wspominałam – to dużo wcześniejsze zdjęcia. W tym roku poprosiłam o zrobienie dekoracji tych prywatnych jak i tych do sesji, pracownię TENDOM. Pięknie się spisali. Wyjmując z pudełek girlandę i inne ozdoby, od razu poczułam zapach anyżku – który bardzo lubię, a gdy zobaczyłam, że na wianku oprócz anyżku są i szyszki modrzewiowe, poczułam że właśnie o to chodziło – o magię świąt! O skojarzenia z domem babci, gdzie szyszki stanowiły podstawę wszystkich dekoracji, i igliwiem pachniało przez całe Święta.
Moja nieoceniona Dekoria uszyła bieżniki i poszewki na poduchy – tak by wszystkie dekoracje dodatki tworzyły komplet. Ale by już zupełnie, z każdej strony przywoływać świąteczne klimaty – w tym roku wyszłam z czerwienią również na dwór. Spójrzcie jakie zabawne dekoracje/ubrania na drzewa można zimowo zastosować w ogrodach. Jestem oczarowana samym pomysłem, ale też jakością wykonania tych opatulaczy.
Szkoda, że nie było jeszcze w Polsce TREEGINS, gdy nasze drzewka owocowe były młodziutkie. Można wtedy np. opatulić je słomianym chochołem – i póżniej dookoła owinąć dodatkowo właśnie takim świątecznym „szalikiem” dekoracyjnym. Samo nakładanie na pień trwa dosłownie kilka minut, w zestawach są szpilki, za pomocą których szybko montujemy dzianinę na drzewie i równie szybko po zimie zdejmujemy. Fajny pomysł, prawda? Spodobała mi się cała kolekcja świąteczna, ale nasz modrzew przy wejściu dostał czerwone ubranie w śnieżynki. I stoi teraz dumnie – niczym chudziutki leśny Mikołaj:)
Ogród przywdział już zimowe pierzyny – i wyglądał jakby zatrzymał się w pół oddechu…Cisza, która mnie otaczała przy wczorajszym spacerze miedzy rabatami była dokładnie tym, czego ostatnio mi bardzo brakowało. Mam nadzieję, że i Wy mieliście dobry weekendowy czas.
To kto jeszcze zatęsknił za czerwonościami i kratą na Święta? U kogo zobaczę szyszki wplecione w ozdoby? :)
Artykuł Przedświąteczny czas. Czerwień i emocje. pochodzi z serwisu GREEN CANOE.